LISTA STRON

|SŁOWO WSTĘPU|

Witam szanownego czytelnika w swoich skromnych progach.
Zapraszam do zapoznania się ze spisem mojej "twórczości" i wybraniem odpowiadającej sobie pozycji.
W razie problemów zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
Życzę miłej lektury!

PS Będę wdzięczna za wszelkie komentarze~!

|Statystyka, co mnie na duchu wcale nie podnosi ani nic|

niedziela, 16 października 2016

Wybór ||Beza x Ali||

Bez wstępu.

Podobieństwo postaci do prawdziwych osób jest przypadkowe.

***

To nie był udany dzień dla Ururu. Długowłosa wsiadła zrezygnowana w pociąg w ostatniej sekundzie, posyłając Bezie zmartwione spojrzenie. Umówiły się dzisiaj z agentem L.O.G.A.N. na wymianę handlową, jednak coś mu wypadło po drodze, a Ururu musiała ruszać już w trasę załatwiać następne sprawy. W ich życiu nie było miejsca dla spóźnialskich, lecz mężczyzna, z jakim miały się dzisiaj spotkać był inny. Środek, jakim dysponował, miał naprawdę duże znaczenie dla jednego  poważniejszych projektów, którymi się zajmowały. Wysokiej wagi była również sprawa zmuszająca Ururu do wyjazdu tu i teraz. Nie można było tego przesunąć.
Beza odmachała towarzyszce, odsuwając się od rozpędzającego pociągu. Agent L.O.G.A.N. powinien zjawić się w każdej chwili. Dziewczyna zaczęła odczuwać pewien niepokój. Mężczyzna znany był ze swojej nieprzewidywalności i gwałtowności. Nigdy nie zgadzał się na kompromisy, ugodowe rozmowy kończył zawsze "Wprowadzaj se poprawność i równość na finite incantatem!". Beza zacisnęła mocniej pasek swojego długiego płaszcza, który okrywał jej lateksowy kostium. Nie chciała się rzucać w oczy w miejscu publicznym.
Wtem usłyszała ryk motoru i tuż obok niej zatrzymał się takowy. Siedzący na nim mężczyzna ubrany był w skórzaną kurtkę, z dużym X na plecach, oraz spodnie. Jego twarz miała dość agresywny wyraz.
- Wsiadaj, nie mamy czasu.
Beza działała odruchowo. Usiadła za mężczyzną i złapała go mocno w pasie. Ten ruszył. Świat migał dziewczynie przed oczami, a powietrze uderzające o powierzchnię gałek ocznych nie sprzyjało rozglądaniu się, dlatego przymknęła powieki. Kiedy poczuła, że się zatrzymali, puściła się mężczyzny i rozejrzała. Byli w jakiejś ciemnej dzielnicy.
- Chodź - rzucił krótko zsiadając z motoru i idąc do jednego z pobliskich barów. Beza, rozglądając się ostrożnie, ruszyła w stronę drzwi z napisem "Gonzales". Usiadła w rogu, na skórzanym siedzeniu, obok mężczyzny, lecz zachowując pewną odległość od niego. W końcu wciąż nie była pewna, kim on jest.
- Jestem L.O.G.A.N., ale mów mi Prewett. Jeszcze raz przepraszam za spóźnienie, ale poprzednie zadanie mi się wydłużyło - powiedział ocierając rękawem plamę krwi, jaka została mu na kurtce.
- Pokaż towar - rzekła Beza, wpatrując się w mężczyznę nieufnie. Pierwsze wrażenie chyba było mylne, gdyż "Prewett" miał obecnie bardzo miły wraz twarzy.
- Proszę - zza pazuchy wyciągnął probówkę ze srebrzystą substancją. - Świeże amelinium.
Dziewczyna odebrała towar, a także sugestywne spojrzenie mężczyzny. Zapłaciła wyznaczoną kwotę - trzy białe surowce oraz jednego Batorego, po czym gotowa była, aby wyjść.
- Poczekaj - złapał ją za rękaw. Spojrzała na niego. - Chcę się kochać z tobą w łazience.

Skończyło się na wynajętym pokoju w hostelu i dwukrotną dominacją Bezy. Nie odbyło się oczywiście bez moralnego zawahania.
- Coś się stało? - spytał Prewett, kiedy dostrzegł zmianę na jej twarzy.
- Jest ktoś inny.
- ...wiedziałem.
Prewett usiadł na krańcu łóżka. Beza zaś rozmarzonym wzrokiem spojrzała w okno, gdzie rozciągający się horyzont umożliwiał dostrzeżenie gwiazd. Błyszczały niemal tak samo, jak głowa Łysego.
Spotkała tego mężczyznę dwa dni wcześniej, tuż przed zgrupowaniem się z Ururu. Wroga agencja PKP wiedziała o ich zamiarach, dlatego zhakowali narzędzia konduktorów tak, aby kazali jej wysiąść na złej stacji. Dopiero po wyjściu z pociągu dostrzegła, że coś jest nie tak. Niestety było za późno na powrót do pojazdu - odjechał. Z pomocą przyszedł jej łysy mężczyzna. Kochali się tego popołudnia trzy razy, póki samochód z agencji nie podjechał, aby zabrać ją na miejsce spotkania.
Łysy był tajemniczy, owiewał mrokiem i gwałtownością. Prewet był po prostu dobrym człowiekiem. Wybór był bardzo trudny.
Beza obudziła się i spojrzała na zegarek. Było piętnaście minut po dziewiątej. Na jej stoliku nocnym stał talerzyk ze śniadaniem i parującą jeszcze herbatą. Podciągnęła kołdrę bliżej siebie, rozejrzała się po pomieszczeniu. Prewett siedział na krześle paląc papierosa i spoglądając na nią z uśmiechem. Już wiedziała, na kogo padnie jej wybór.

6 komentarzy:

  1. TO JEST BOSKIE! KOCHAM! <3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. XDDD Graty Bezo, udanego życia i pożycia!

    OdpowiedzUsuń
  3. To właśnie ta chwila zainspirowała mnie do napisania pięknego poematu. Piękna, wzruszająca opowieść. Filipek na zawsze w moim sercu. Pozdrawiam rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaa to było dobre! Czekam na kolejną część (bo się pojawi, prawda? PRAWDA?!).
    "Świeże amelinium." - no to jest wspaniałe XD
    "Poczekaj - złapał ją za rękaw. Spojrzała na niego. - Chcę się kochać z tobą w łazience." - hahahaha boskie! :D Normalnie jakbym słyszała Szayela :D haha
    czekam na kolejną część, bo przyznam, że wciągające. I śmieszne. Czyli zabójcze połączenie, o jakie ciężko.
    Mi z kolei chodzą po głowie pomysły na kolejne blogi (z czego jeden był by z fanfictionem, bo właśnie skończyłam oglądać 1 serię Naruto i zaczęłam Shipuudena i już mam OCkę XD), ale no nie wiem, Andrzej, nie wiem. Pewnie i tak nikt by nie czytał moich wypocin, ostatnio blogi z fanfikami świecą pustkami. Zwłaszcza te z anime. Z tasiemców. Jeżu, jak żyć?

    ~ Twoja always&forever, Pesa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w szoku, że się to Tobie podoba XD Biorąc pod uwagę, że nie znasz kontekstu powstania itd. Czyli udało mi się to porządnie napisać <3
      ZASTANOWIĘ SIĘ NAD DRUGĄ CZĘŚCIĄ. Znaczy. Pewnie nie wyjdzie, ale ludzi z tego spotkasz w mojej nowej serii XD

      Usuń