LISTA STRON

|SŁOWO WSTĘPU|

Witam szanownego czytelnika w swoich skromnych progach.
Zapraszam do zapoznania się ze spisem mojej "twórczości" i wybraniem odpowiadającej sobie pozycji.
W razie problemów zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
Życzę miłej lektury!

PS Będę wdzięczna za wszelkie komentarze~!

|Statystyka, co mnie na duchu wcale nie podnosi ani nic|

sobota, 7 września 2013

15# Życie w NY - Coraz bliżej... bal. Przedstawienie tajm.

NIE, SPOKO, JA BARDZO LUBIĘ PISAĆ, SERIO, SZCZEGOLNIE JAK MAM WENĘ. SZCZEGÓLNIE JAK PRODUKUJĘ SIĘ I DORABIAM KOMIKS I RYSUNEK.
***

(jeśli nie widzisz dobrze tekstu otwórz w nowej karcie)


- A widziałeś przy wejściu tabliczkę z napisem „Rudym wstęp wzbroniony”? – spytał Reżyser puszczając Kirę. Izuru poprawił rozciągniętą bluzę od mundurka i speszonym wzrokiem zerknął w stronę Kurosakiego.
- Nic mi nie przeszkodzi w pomaganiu moim przyjaciołom – odparł Ichigo. – Nawet wszystkie prawa.
Reżyser podszedł do rudego i złapał go za koszulę, tak jak wcześniej zrobił to Izuru.
- Nie masz przyjaciół. Wynocha.
- Czego brakuje rudemu na imprezie? – zaćwierkała Lux schodząc ze sceny. Nastała cisza. – ZAPROSZENIA! Hihihihihihi~
Reżyserowi niebezpiecznie zadrgała brew. Wyrzucił Ichigo z sali zamykając szczelnie drzwi.
- Kira, Premingerem zajmiemy się później. Masz jeszcze jakieś informacje?
Izuru zerknął na drugą stronę kartki.
- Tak… Podpytałem całą ekipę o różne rzeczy i mam z tego interesujący raport. Otóż, uważają że: Lux ma za krótkie włosy do tej roli, dlatego Annę Luizę powinna zagrać Janna; Sivir całkowicie nie pasuje do tej roli biorąc pod uwagę, że Anna Luiza i Eryka wyglądają tak samo, a Lux nie ma… ekhm… Sivir ma INNE kształty…
- Że niby jestem gruba? – rzuciła pytaniem „Eryka” odwracając się gwałtownie, przez co odpięło się kilka agrafek przytrzymujących jej sukienkę.
- Czego ja nie mam? – spytała pretensjonalnie Lux.
- Znaczy... Nie wiem… Pytaj innych… - Izuru zadrżał zawstydzony.
- Coś jeszcze? – mruknął Reżyser.
- Tak… Ekipa myśli, że Jarvan gra króla Dominika, ponieważ sam pochodzi z rodziny królewskiej…
Reżyser pomasował skroń.
- Trudno. Mam gdzieś opinie ludzi. Musimy teraz znaleźć kogoś, kto będzie mógł…
- Przecież mogę ubrać perukę? – Lux uwiesiła się na ramieniu Reżysera.
- Co-?
- No bo mam za krótkie włosy niby… - smuteczek.
- Nie. Jest dobrze. Poza tym potem i tak będzie fragment z perukami, nie chcę ryzykować, że ściągniesz dwie peruki naraz.
- A Erykę może zagrać Caitlyn… Chociaż nie chce, ale mogę ją zmusić – zrobiła zawziętą minkę.
- NIE. Sivir IDEALNIE pasuje do tej roli. Chłopka nie może być chuda jak patyk. Musi mieć mięśnie tu i tam. Nie wolno wierzyć realiom z tej głupiej bajki z Barbie…
- Ta bajka nie jest głupia. Poza tym sam wybrałeś ten tytuł na przedstawienie…
- …nie ważne – odczepił od siebie Lux. – Kira, nie znasz kogoś kto mógłby być tym cholernym Premingerem?
Izuru przeanalizował w myślach ludzi ze szkoły. Preminger był chudy, brzydki i miał skrzekliwy głos. Właściwie to znał kogoś takiego…
- Nnoitra Jiruga – zaproponował. – Wprawdzie on jest z drugiej klasy…
- Nie szkodzi. Idź do niego natychmiast i spytaj czy byłby chętny.
- Spytam jutro, już jest dawno po lekcjach.
- Okej. Tylko ma się zgodzić. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz.
***
Nami chowała właśnie książki w szafce. Zaplanowała na dzisiaj poszukać na przerwie obiadowej Jannę, z którą kiedyś tak miło jej się rozmawiało. Ruszyła więc korytarzem kierując się na stołówkę. Mijała po drodze różne dziwne osoby, ale powoli przyzwyczajała się do tej szkoły. Szkoda tylko, że niedługo ją kończy.
Nami przyjechała do XXL Liceum w Nowym Jorku, zaledwie trymestr temu. Zmusiła ją do tego sytuacja finansowa – wygrała bilion dolarów w TotoGniotku, więc chcąc czy nie chcąc musiała przeprowadzić się z Singapuru do NY. Wybrała tą szkołę ze względu na to, że (według Map Google) miała najmniejszą odległość od bramy wejściowej do najbliższego NorthFisha.
Szła więc teraz korytarzem stukając dosyć głośno swoimi pantofelkami od MiuMiu i powiewając blond włosami z turkusowym ąbre. Według większości ludzi wyglądała dziwnie: miała nieco żółtawy odcień skóry, który dziwnie wtapiał się w kolor włosów. Nazywano ją „Chinką”, albo „Japonką”, dlatego nigdy nie nosiła japonek. Plotka głosi, że między palcami u stóp ma błony jak jakaś syrena albo ryba. Już pierwszego dnia pobiła rekord szkoły w pływaniu na wszystkie sposoby.
Dobra, nieważne. Kogo to obchodzi.
Kiedy Nami już doszła do stołówki, musiała przyzwyczaić się do słońca, które w denerwujący sposób odbijało się od białych kafli podłogowych. Rozejrzała się i po chwili zauważyła Jannę. Jak zawsze siedziała z pewną błękitnowłosą dziewczyną.
- Cześć – powiedziała podchodząc do ich stolika. Janna przywitała się z nią serdecznie, jednak jej towarzyszka, jak i platynowowłosa Murzynka z dwoma kitkami na czubku głowy nie odrywały wzroku od dżdżownicy pełzającej po jabłku polanym sosem rzepakowym.
- To jest Sona – Janna wskazała na błekitnowłosą, która uniosła głowę ku Nami i uśmiechnęła się przyjaźnie. – Jest niemową, ale proszę, nie przejmuj się tym. A ta obok to Poppy.
Murzynka jednak nie podniosła głowy tylko zaczęła miażdżyć dżdżownicę plastikowym widelcem. Wyglądała jak karzeł, który żywi się sterydami.
- Miło mi was poznać. Jestem Nami – uśmiechnęła się niepewnie. – Mogę się do was dosiąść?
- Pewnie. Nie jesz obiadu?
- Nie, jem po szkole w NorthFishu – usiadła na wolne miejsce starając się nie zerkać na to co działo się z biedną dżdżownicą. Zastanawiała się jak przy takim widoku Sona może w spokoju jeść swoją sałatkę.
- Nie byłaś długo w tej szkole, ale mam nadzieję, że skorzystasz z całego „pakietu” dla ostatnich klas – Janna wbiła widelec w spaghetti i zaczęła zawijać wokół niego makaron.
- „Pakiet”? Masz na myśli bal i przedstawienie? – Nami przeniosła wzrok z robaka na koleżankę.
- Przedstawienie, bal i imprezy po-balowe. Wiesz już do kogo idziesz?
- Chyba nigdzie nie idę… Nie orientuję się kto je robi… - zakłopotała się.
- Możesz iść z nami. Idziemy do Dravena. Podobno zaprosił jakiegoś niezłego DJa, ale nikt nie wie kto to.
Sona uśmiechnęła się pod nosem przeżuwając sałatkę, do której Poppy dosypała jej proszku z dżdżownicy.
- Bardzo chętnie. Hm… Który to Draven?
- To chłopak z drużyny koszykarskiej, świetnie rzuca piłką z drugiego końca boiska. Może nie wygląda, ale jest bardzo popularny i ma wiele fanek – rozejrzała się po stołówce. – O, siedzi z resztą drużyny. To ten w opasce na włosach i śmiesznych wąsach.
Nami spojrzała w tamtą stronę. Draven wyglądał jakby chodził do tej szkoły co najmniej 10 lat.
- Fuj…
- No, ale robi świetne imprezy. I nie trzeba należeć do elity, aby tam przyjść, jest naprawdę spoko.
Poppy wstała i wyszła.
- Cóż, pewnie myślisz, że jest niemiła… - szepnęła Janna odprowadzając Murzynkę wzrokiem. – Po prostu nie lubi obcych ani tematów o Dravenie… Kiedy pierwszy raz chodziła do pierwszej klasy był jej chłopakiem, ale potem stał się popularny i musieli zerwać.
- Aha – Nami zastanawiała się nad słowami „pierwszy raz do pierwszej klasy”. Ciekawe który raz Draven chodzi do ostatniej klasy.
- No ale nie gadajmy o tym. Co sądzisz o szkolnym przedstawieniu?
- Zapowiada się ciekawie. Jak byłam mała bardzo lubiłam tą bajkę, miło będzie obejrzeć jej interpretację na żywo.
- Będzie wspaniale. Podobno mają idealne repliki strojów. A grać będzie nasza szkolna orkiestra. Sona gra w niej na pianinie.
- Oh, to świetnie. Myślałam, że muzykę puszczą z odtwarzacza. Nie wiedziałam nawet o orkiestrze szkolnej  - uśmiechnęła się do Sony.
***
- Panowie, bal i imprezy się zbliżają, a my nie mamy z kim iść – zaczął Szayel.
- EKHEM.
- No dobra. My, OPRÓCZ GRIMMJOWA, nie mamy z kim iść. Mam plan C, ale chciałbym najpierw mieć plan A i B.
- Jaki to plan C? – spytał Ulqu.
- Pójdziemy na przedstawienie…
- NIEEEEEEEE…
- …i tam znajdziemy partnerki. Jak wiadomo, niewiele naszych kolegów chodzi na przedstawienia, a szczególnie na adaptacje bajek z Barbie…
- …EEEEEEEEEEEE…
- …Minus jest taki, że przedstawienie odbywa się dzień przed balem, dlatego to jest plan ostateczny, jeżeli inne nie wypalą…
- …EEEEEEEEEEEE…
- …Nnoit, mógłbyś się zamknąć?
- …EEEE. … Nie.
- Ja ciebie bardzo proszę, mógłbyś zachować powagę, kiedy gadamy o tak ważnych rzeczach. Ja wiem, że…
Cała czwórka wbiła wzrok w blondyna, który do nich podszedł.
- Y… Nnoitra? – Izuru zerknął na najwyższego z nich kątem oka patrząc na pozostałych czy aby nie chcą mu coś zrobić. – Możemy pogadać?
- …dobra.
Oddalili się więc na bok.
- Kira zaprasza Nnoita na bal? Interesujące. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem… - Szayel zamyślił się. – Tak czy inaczej to bardzo ułatwia sprawę. Nnoit nie będzie musiał iść na przedstawienie. Właściwie to ty, Ulqu, nie potrzebujesz partnerki na bal, bo pewnie i tak nie pójdziesz, więc całą czwórką skupmy się na tym, żeby znaleźć mi partnerkę…
Nnoit wrócił do przyjaciół.
- I? – Szayel uniósł pytająco brwi.
- Idziemy na przedstawienie. Wszyscy.
- …tak, wiem. Musimy znaleźć mi partnerkę…
- Nie. Dostałem rolę. Właściwie to główną rolę – Nnoit przeczesał swoje przetłuszczone włosy dłonią.
- Grasz księżniczkę? – Szayel uniósł brwi jeszcze wyżej.
- Biorąc pod uwagę włosy to pewnie żebraczkę – mruknął Ulqu.
- Sam jesteś żebraczka! – Nnoit szarpnął go za ramię. – To, że mam tłuste włosy nie oznacza, że nie mogę grać księżniczek! – wydarł się na pół korytarza.
- Chodziło mi o to, że Anna Luiza jest blondynką. Eryka ma ciemne włosy – wyjaśnił Ulqu.
- Brawo, Nnoit, brawo, teraz cała szkoła wie, że twoim marzeniem jest zagrać księżniczkę – Szayel poprawił okularki.
- I że masz tłuste włosy – wyszczerzył się Grimmjow.
- Tak czy inaczej, skoro Kira nie zaprosił ciebie na bal, to już nikt cię nie zaprosi po tym co teraz zrobiłeś – stwierdził różowy.
- …CO? Niby czemu KIRA miałby MNIE zapraszać na bal?
- Nie ważne. Pochwal się lepiej kogo grasz.
- Premingera.
Nastała cisza.
- Nnoit, wiesz jak on wygląda, prawda? – spytał Szay.
- E… No mniej więcej. TAK CZY INACZEJ, to jest główna zła postać w całym przedstawieniu…
- I ty się zgodziłeś?
- …no tak. Będę grać super złola i…
- Pewnie teraz nie możesz im odmówić…
- KURNA, SZAYEL, NIE MAM ZAMIARU ODMAWIAĆ TAK EPICKIEJ ROLI.
- Preminger ma białą perukę wystylizowaną jak damy w epoce oświecenia.
- Nie musiałeś mu tego mówić w ten sposób, Ulqu…
- …CO-
- To.
- …NIE BĘDĘ NOSIŁ ŻADNEJ PERUKI – wrzasnął Nnoit dodając parę przekleństw i ruszył szukać Izuru.
***
Od: Nii-sama
/Szayel nie pozwala mi isc na bal./

Do: Nii-sama
/A chcesz isc?/

Od: Nii-sama
/Uwazam, ze byloby to interesujace przezycie./

Do: Nii-sama
/A mialbys z kim isc?/

Od: Nii-sama
/Nie. Szayel i Nnoitra tez nie maja z kim./

Do: Nii-sama
/Nie dziwie się. A Grimmjow?/

Od: Nii-sama
/Ma z kim./

Do Nii-sama:
/…………………………………Dobra. Nie chce wiedziec z kim. Tak czy inaczej lepiej nie idz, bo masz isc ze mna na nasz bal ostatnich klas, wiec jak teraz pojdziesz to pewnie nigdy wiecej nie będziesz chcial isc./

Od: Nii-sama:
/Masz racje. Sprobuje ich namowic na inny sposób spedzenia wolnego czasu przed zakonczeniem roku./
***
- Panowie, bal już za tydzień, a ja nie mam pomysłów. Chyba nie uda nam się w tym roku iść – ogłosił smutno Szayel.
- To dobrze – stwierdził Ulqu.
- A gdzie jest Grimmjow i Nnoitra tak w ogóle?
- Grimmjow jest nie wiem gdzie, a Nnoitra jest na próbie. Kazał przekazać, że nie będzie miał tej wstrętnej peruki, zgodzili się na jego prawdziwe włosy.
W tej chwili podszedł do nich Grimm.
- Zgodzili się, bo pewnie w peruce wyglądałby za ładnie, HAHAHAHAHAHA – zaśmiał się.
- Nie otwieraj tak szeroko buzi – skarcił go Szayel. – Cóż, mnie raczej zastanawia dlaczego zgodzili się na jego włosy…
- No przecież mówiłem.
- Chodzi mi o to, że nie rozumiem dlaczego Reżyser zgodził się na takie odstępstwo od oryginału. Słyszałem już niezadowolenie ekipy w sprawie głównych bohaterek, a tutaj jeszcze takie coś…
- A kto to reżyseruje?
- Mówiłem przecież, Reżyser.
- ???
- Pamiętasz przedstawienie, które odbyło się rok temu?
- A co było rok temu?
- Star Trek. Podobno jedyne przedstawienie z całej historii szkoły, na którym męska widownia liczyła ponad 10%. Zajmował się tym Reżyser, który zawsze stawia na idealne odwzorowanie z oryginałem. Niestety chyba nikt nie wie jak on się naprawdę nazywa, ani czy w ogóle jest uczniem lub pracownikiem tej szkoły… Słychać o nim tylko w okresie przygotowywania przedstawienia na zakończenie ostatnich klas.
- A no tak. To było świetne, ten Star Trek – Grimmjow zaczął na głos zachwycać się na nowo idealnym zobrazowaniem filmu w tej sztuce, kiedy podszedł do nich Nnoitra.
- Joł – przywitał się z większym uśmiechem niż zawsze.
- Już po próbie? – spytał Ulqu.
- No. Znam nawet wszystkie kwestie na pamięć. Wiecie co, takie uczenie się tekstu do mjuzikalu jest zupełnie inne niż do zwykłych przedstawień.
- A co się tak szczerzysz jak idiota? – spytał Szayel wiedząc, że taki uśmiech zawsze coś oznacza.
- W sobotę jest impreza dla członków ekipy. I mogę was zabrać ze sobą. Są tam całkiem niezłe laski. Grimm, nawet twoja Sona tam jest.
- Coooo? – niebieskowłosy przerwał zachwycanie się ubiegłorocznym przedstawieniem. – Ona idzie na imprezę BEZE MNIE?
- ŻYCIE.
Grimmjow zniknął im z pola widzenia. Nnoit wyśmiał go po czym poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. To był Szayel, który uniósł po chwili głowę wpatrując się w jego jedyne oko, zalewając łzami swoje dwa oczka.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem, Nnoitro, uratowałeś nas przed niepójściem na bal i imprezy po balu.
- WIEM. JESTEM SUPER – stwierdził Nnoit a wiatr z przeciągu przewiał mu włosy.