LISTA STRON

|SŁOWO WSTĘPU|

Witam szanownego czytelnika w swoich skromnych progach.
Zapraszam do zapoznania się ze spisem mojej "twórczości" i wybraniem odpowiadającej sobie pozycji.
W razie problemów zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
Życzę miłej lektury!

PS Będę wdzięczna za wszelkie komentarze~!

|Statystyka, co mnie na duchu wcale nie podnosi ani nic|

niedziela, 24 lutego 2013

10# Historie koedukacyjnej łazienki cz.1

Ohayo~
Czas na nową serię >D
Za inspirację dziękuję Francy i mojemu internatowi <3
Pisane na telefonie <3
***
To coś zupełnie nowego... Państwa jako ludzie - pewnie wszyscy znają ten motyw. Jednak co powiecie na jeszcze większe okrojenie znanych nam scenariuszy? Bez gejaszków, przewidywalnych pairingów i skomplikowanych połączeń rodzinnych?
Tego się nie spodziewaliście...
POLECAM NIEZNAJĄCYM HETALII - ZAPEWNIAM, ŻE OGARNIECIE POSTACIE
***
1)
Istniał sobie kiedyś gdzieś pewien internat. Chodzili do niego uczniowie różnych szkół średnich, kilku właściwie było z gimnazjum. Kilkadziesiąt pokojów, sala komputerowa z biblioteką, straszna stołówka i koedukacyjna łazienka. Dlatego trafiali tu tylko zboczeńcy, silne psychicznie i fizycznie dziewczyny, parę bezdomnych oraz osoby, które nie miały wyboru.
Rozpoczął się rok szkolny. Ale rzeczą oczywistą raczej jest to, co działo się na początku, dlatego pominiemy pierwsze dwa miesiące. Albo nawet trzy. Obiecuję, że nie ominą was najważniejsze wydarzenia.

Otworzył oczy i wyłączył budzik. Więc poniedziałek się zaczął. Przetarł oczy. A weekend był taki fajny. No cóż. Powoli wyszedł z łóżka i zaczął się ubierać. Idąc do łazienki minął się z Tino, który jak zwykle wstawał 10 minut wcześniej. Wchodząc do łazienki przywitał się z Felicjano zasypiającym nad zlewem ze szczoteczką do zębów w buzi. Często zastanawiało go co ten młody robi, że rano zawsze jest w takim stanie.
Tino wyciął karteczki na śniadanie dla siebie i Arthura. Każdy mieszkaniec miał kartkę pełną kwadracików, za które dostawało się śniadanie, obiad i kolację. To takie komunistyczne. Ale wszyscy się już przyzwyczaili. Taki urok tego internatu. Blondyn spojrzał na śpiącego jeszcze Ravisa i idealnie zaścielone łóżko Kiku. Miał nadzieję, że młody znowu nie zaśpi.
- Idziemy? - Arthur wrócił do pokoju, odwiesił ręcznik na wieszak i odłożył grzebień.
- Tak - odpowiedział.
I poszli.
- Dzień dobry - mruknęli do portiera, który zagadywał biedną Olenę. Przez swój dość duży biust dziewczyna nie raz miała problemy. Głównie z powodu starego zboczonego portiera.
Weszli do stołówki.
- Witajcie chłopcy - przywitała ich uroczo kucharka. Tino położył ich kartki na blat po czym wzięli po talerzu z dwoma bułkami, kosteczką masła oraz kilkoma plasterkami sera i szynki. Śniadania były w porządku. Kolacje zazwyczaj też (oprócz tych przypadków, kiedy dodatkiem była jakaś parówka czy coś). Ale obiady często były pogromem. Mięso ze znieidentyfikowanego miejsca. Zupa z dziwnymi składnikami. Surówki z nieznanych nikomu roślin. Ale mimo wszystko, póki nie myślało się co to właściwie jest, było dobrze. Czasami nawet bardzo. Co niektórzy próbowali wyciągnąć od kucharki przepisy ale nigdy im nie podała.
- To moja słodka tajemnica - mówiła zawsze. Słodka jak mięso, które podawała. Miało tak dziwny, słodko-słony smak, że zaczęto nazywać je mięsem z ludzi a kucharkę po prostu kanibalem.
2)
Dzień skończył się równie szybko jak się zaczął. Ale tylko dla mniejszości internatu. Pojedyncze osobniki (np. maturzyści z pierwszego piętra) o tej porze się uczyli, zaś reszta albo próbowała a nie mogła albo nie oszukiwała się nawet, że możliwa jest tu nauka. Bo jeśli w jednym pokoju jest takich dwóch nudziarzy jak Ludwig i Berwald to nawet gdyby chcieli to by nie rozmawiali,dlatego zostaje im tylko kucie do matury.
A więc co robiła reszta mieszkańców? Gimnazjalistki siedziały w sali komputerowej na facebooku czym denerwowały czekającego na wolny komputer Romano. Jest 6 komputerów: 3 zajęte przez gimnazjum, jeden przez Iwana, który akurat dzisiaj postanowił zrobić wpis na blogu, jeden przez jakiegoś kolesia w okularach oglądającego dziwne teledyski na youtube a ostatni był zepsuty. Czasami wolny był siódmy komputer stojący na biurku obok. Niestety w poniedziałki zajęty był przez bibliotekarkę, która przychodziła dwa razy w tygodniu. Po godzinie czekania Romano postanowił wybrać się na przechadzkę po pokojach aby pożyczyć od kogoś laptopa.
Na pierwszym piętrze nie miał co szukać - był tu tylko jeden pokój nudnych maturzystów, owa sala komputerowa z biblioteką i gabinet dyrektora, o którym się nie mówiło.
Na drugim piętrze ominąwszy od razu bezlaptopowy pokój brata zajrzał do swojego pokoju z niewielką nadzieją, że Yong nie gra w grę. Nadzieja umiera ostatnia.
Właśnie umarła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz