LISTA STRON

|SŁOWO WSTĘPU|

Witam szanownego czytelnika w swoich skromnych progach.
Zapraszam do zapoznania się ze spisem mojej "twórczości" i wybraniem odpowiadającej sobie pozycji.
W razie problemów zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
Życzę miłej lektury!

PS Będę wdzięczna za wszelkie komentarze~!

|Statystyka, co mnie na duchu wcale nie podnosi ani nic|

poniedziałek, 13 marca 2017

Stara Republika #1


 
Blogasek został nieco wyremontowany. Jestem ciekawa, czy podoba Wam się nieco ciemniejszy motyw.
Wrzucam pierwszą część "Starej Republiki". Wydaje mi się, że zmienię tytuł w miarę pisania, bo raczej nie będzie pasował, pomimo osadzenia wszystkiego w świecie gry XD Ta część jest krótka, trochę taki rozdział pilotażowy.
 

 


      Gdzieś w odległej galaktyce, Lord Kat'hi rozkoszowała się kolejnym dniem spędzonym z dala od nieprzyjemnych obowiązków, z jakimi wiązało się bycie wojownikiem Imperium. Zasad świata nie da się zmienić ot tak, nawet, jeśli się jest tak potężnym Sithem, jakim ona była. Nie oddała siebie całej zakonowi, ale dobrze wykorzystała jeden z wersów kodeksu: Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy. Wykonując przez wiele lat polecenia przełożonych, a także poprzez działania na własną rękę, udało jej się zdobyć zdumiewający respekt w Imperium, dzięki czemu bez problemu mogła osiąść na Tatooine i wieść spokojne życie. Odrzucała zlecane misje dobrze wiedząc, że nie poniesie żadnych konsekwencji. Była zbyt ważna, a jednocześnie nie godziła w niczyje ambicje, co było niespotykane wśród Sithów, więc nikomu nie zależało na uprzykrzaniu jej życia, bądź jego odebraniu.
      Przestronne mieszkanie w apartamentowcu zbudowanym w olbrzymim piaskowym menhirze było idealne dla kogoś, chcącego odpocząć od tłumów, ale jednocześnie nie pragnącego całkowitej izolacji. Spacerując po korytarzach słychać było stłumiony szmer rozmów, zaś sklepy, na przykład spożywcze, znajdujące się na parterze, były głównym miejscem spotkań sąsiadów. Kat'hi nie miała wśród nich bliższych znajomych. Wszyscy wiedzieli kim jest, dlatego ze strachu, bądź z szacunku, schodzili jej z drogi. Szata kobiety szeleściła cicho, kiedy przechadzała się pomiędzy niewielkim tłumem, spoglądając na wystawione na straganach owoce. Zielone oczy, otoczone purpurowym malunkiem, wypatrywały najlepsze egzemplarze, lecz nagle musiały przerwać w reakcji na przybycie Ashary.
      — Mistrzu, najnowsze informacje — Togrutanka podała Sithowi holorojektor. Miała jasnopomarańczową skórę, z białymi fragmentami na twarzy, zaś nad nią masywne montrale, to znaczy wyrastające z czaszki puste w środku rogi, które wraz z dwoma głowogonami zwieszającymi się z głowy na piersi, były biało-granatowe.
      — Nie musisz do mnie biec za każdym razem. Odsłucham ich w wolnej chwili — odpowiedziała swoim spokojnym głosem Kat'chi, biorąc od Togrutanki dysk wielkości dłoni i chowając go do kieszeni. — W tym czasie pomóż mi wybrać coś na deser.
      Zwróciła swe spojrzenie ponownie na stragany. Ashara westchnęła zniecierpliwiona.
      — Ale to o tej uczennicy od Dartha Barasa — jęknęła.
      — Wiem, że bardzo się nią interesujesz, ale to naprawdę może poczekać — Sith roześmiała się, biorąc w końcu do ręki jeden z owoców.
      — Wydaje mi się, że powinniśmy w końcu się z nią zobaczyć, Mistrzu. Nim stanie się naprawdę kimś wielkim — odpowiedziała poważnie Ashara opierając się o stragan.
      — To znaczy kiedy? Jak zabije Dartha Barasa? Albo "prawie" zabije?
      — Ale przecież nie musicie zabijać swoich mistrzów, prawda?
      — Nie — kobieta odpowiedziała po chwili. — Ale czasami są tak wyniszczeni przez moc, że nie przystaną na kompromis i będą chcieli się zemścić, więc warto skrócić ich mękę.
      Ashara przewróciła oczami. Kat'chi dobrze wiedziała, co dziewczyna sądzi o zasadach panujących wewnątrz zakonu Sithów. Sama myślała podobnie, jednak nie buntowała się im otwarcie. To nie zaprowadziłoby jej nigdzie. Inni Sithowie nie byli tak pobłażliwi jak ona sama.
      Nabywając owoce cały czas myślała o uczennicy Dartha Barasa. Ta nie tylko wykonywała wszystkie zlecone misje, a te nie należały do najłatwiejszych, lecz jej osoba nabrała rozgłosu także z powodu nie zabijana i dawania drugiej szansy wrogom Imperium. Były to niebezpieczne posunięcia, Kat'chi dobrze o tym wiedziała. Wyczuwała, że młoda Shith pragnie obrać podobną jej drogę - wbrew temu, co mówiła Asharze, naprawdę chciała spotkać się osobiście z dziewczyną, lecz bała się, że się zawiedzie, bądź ta zginie kilka tygodniu po spotkaniu. Nie chciała robić sobie nadziei na tak ważnego sojusznika, chciała jeszcze poczekać, aż wojowniczka zdobędzie więcej pozytywnego rozgłosu w Imperium i doświadczenia. Wtedy uda się do niej i spyta o motywacje. Być może w tej galaktyce jest więcej wrażliwych na moc istot, które wyznawały podobną filozofię.

2 komentarze:

  1. O kurde, podoba mi się. To będzie jakaś dłuższa seria, jak mniemam? Ja od jakiegoś roku planuję zrobić komiks uplasowany w uniwersum gwiezdnych wojen, ale coś się nie mogę za to zabrać, bo nie mam skilla XD
    Anyway, podobało mi się, przeczytałam obie części i szczerze mogę wyznać, że czekam na więcej :D Najlepiej jeszcze z rysunkami czy coś, to by było super. Kiedyś też chciałam dodawać ilustracje do opowiadań, ale nie chciało mi się ich tyle robić :D ALE CÓŻ, PISZ DALEJ
    ~Pesa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że się podoba :D Tak, będę pisać. Ostatnio jednak nie grałam w gierkę, więc gorzej z weną. Nie chcę co prawda się wzorować na fabule z gry jakoś bardzo, ale wiadomo, zawsze coś wpadnie.
      Co do rysowania to z pewnością powstaną ich portrety, ale nie wiem kiedy. Bo jeśli chodzi o regularne ilustracje... cóż, ostatnio rysuję niemal codziennie, ale moja ostatnia sesja z ilustracjami się wypaliła XD

      Usuń